piątek, 12 grudnia 2025

Laponia, grudzień - Rovaniemi - wioska Świętego Mikołaja, Finlandia

 

Podróż nocnym pociągiem z Turku do Rovaniemi była dla mnie jednym z tych doświadczeń, które same w sobie stają się częścią wyprawy, a nie tylko sposobem dotarcia do celu. Wieczorem w Turku zdążyłam jeszcze zajrzeć do katedry. To nie tylko najważniejsza świątynia w Finlandii, ale też przestrzeń mocno związana z historią kraju. Jej masywna, ceglana bryła dominuje nad okolicą i trudno ją pominąć, nawet jeśli wpada się do miasta tylko na chwilę. Wchodząc do środka, od razu poczułam chłód kamienia i charakterystyczną ciszę, która odcina od codziennego zgiełku.

 



Gdy zapadł zmrok, wsiadłam do pociągu i pozwoliłam, by kraj przesuwał się gdzieś poza mną. Rano obudziłam się już w zupełnie innym świecie – surowym, zaśnieżonym i mroźnym. Rovaniemi przywitało mnie spokojem, ale też wyraźnym poczuciem, że to miasto żyje swoją legendą. Nawet całodobowy McDonald’s szczyci się związkiem ze Świętym Mikołajem.



Wioska Świętego Mikołaja jest turystyczna i bardzo skomercjalizowana, ale i tu można podążać własnymi ścieżkami. Największe wrażenie zrobiła na mnie poczta Świętego, do której listy trafiają z całego świata. Można tam wysłać kartkę ze specjalnym znaczkiem, mając poczucie uczestniczenia w czymś, co działa nieprzerwanie od dziesięcioleci.





Dużo radości sprawiła mi możliwość odwiedzenia zwierząt Świętego Mikołaja – zwłaszcza reniferów, których obecność dodaje temu miejscu autentyczności. Symbolicznym momentem było też przekroczenie linii koła podbiegunowego. Choć wiem, że jego faktyczny przebieg przesunął się dalej na północ, sam znak wciąż działa na wyobraźnię i daje poczucie wejścia w inny geograficzny i kulturowy wymiar.








Cała wioska Świętego Mikołaja tonęła w świątecznych dekoracjach, które sprawiały, że trudno było traktować to miejsce wyłącznie jako atrakcję turystyczną. Girlandy świateł, choinki, lampiony i drobne detale pojawiały się dosłownie wszędzie – na budynkach, w witrynach, przy ścieżkach. Nawet zwykły spacer między domkami miał w sobie coś z bajki, zwłaszcza po zmroku, gdy światło odbijało się od śniegu i drewna. Czułam, że święta są tu czymś naturalnym, a nie sezonową dekoracją.













Równocześnie nie da się w Rovaniemi zapomnieć, że Finlandia jest ojczyzną Muminków. Motywy z nimi pojawiają się na każdym kroku – w sklepach z pamiątkami, na kubkach, skarpetkach, magnesach i kartkach. Muminki są tu obecne dyskretnie, ale konsekwentnie, jak część narodowej tożsamości, a nie tylko marketingowy symbol. Dla mnie było to urocze przypomnienie, że fińska kultura łączy w sobie prostotę, ciepło i lekką melancholię. Wioska Świętego Mikołaja, pełna świateł i muminkowych akcentów, stała się miejscem, w którym dziecięca wyobraźnia bardzo naturalnie spotyka się z północną codziennością.