poniedziałek, 11 listopada 2013

Malta w pigułce



Malta jest idealnym miejscem na rodzinny wypad o każdej porze roku. To niewielkie wyspiarskie państwo leży na morzu Śródziemnym, ok. 90 km na południe od Sycylii, mniej więcej w połowie drogi między Gibraltarem, a Tel-Avivem. W jego skład wchodzi sześć wysp. Największa z nich to Malta, dwie mniejsze: Gozo i Comino oraz trzy maleńkie i bezludne: Filfla, Cominotto oraz wysepka św. Pawła. Powierzchnia całego archipelagu zajmuje 316 km2, z czego 246 km2 zajmuje Malta. Jej długość z południowego wschodu na północny zachód wynosi 27 km, a szerokość ze wschodu na zachód zaledwie 14 km.  
Ukształtowanie powierzchni na Malcie jest dość równomierne, gdyż większą jej część zajmuje płaskowyż lub tereny wyżynne. Nizina obejmuje jedynie północno-wschodnią cześć wyspy. Najbardziej strome i skaliste jest wybrzeże południowe, gdzie znajduje się najwyższe wzniesienie całego archipelagu – Bingemma Heights mierzące 253 m n.p.m.

Pozbawiony lasów, skalisty krajobraz Malty wydaje się, na pierwszy rzut oka nieco surowy, ale jego wspaniałym uzupełnieniem są uprawy drzew figowych, zarośla makii oraz piękne oleandry.


Śródziemnomorski klimat Malty powoduje, że lata są tu bardzo upalne, a zimy łagodne. Na najwyższe temperatury powietrza i bezchmurne niebo można liczyć od maja do września. Największe opady deszczu występują od października do lutego, ale temperatury są wówczas idealne na podróże rowerowe. Ukształtowanie terenu sprawia jednak, że wybierając tę sposób poruszania  się po wyspie, przyjdzie nam trochę się pomęczyć.

Sieć komunikacji autobusowej na Malce jest rozwinięta doskonale, co pozwala na dotarcie nawet do najmniejszych i odosobnionych miasteczek. Nie tak dawno na ulicach wciąż można było zobaczyć żółte zabytkowe pojazdy, będące swoistym symbolem wyspy. Niestety w 2011 roku obsługę komunikacji miejskiej przejęła firma Aviva i od tej pory nowoczesne pojazdy wyparły kultowe autobusy, które zapomniane stacjonują na dawnych terenach stoczni w Marsa. 
Podobno  w maltańskim rządzie trwają rozmowy, by przywrócić im dawną świetność i znów uczynić żywym symbolem wysypy... Lecz kiedy to nastąpi?








Objeżdżamy Maltę przez kilka dni z rzędu. Żal nam czasu na byczenie się na plaży, chociaż niektóre kurorty, jak choćby Bugibba, czy Seliema nęcą wakacyjnym klimatem, ale o nich - na koniec.
W pierwotnej wersji, zamierzałyśmy opuścić stolicę (La Valletta) zaraz po przylocie, ale to wspaniałe miasto tak nas zauroczyło, iż nie możemy oprzeć się zwiedzaniu. Na każdym kroku stykamy się ze śladami przeszłości. Otoczone potężnymi murami obronnymi wąskie uliczki z przylegającymi do nich strzelistymi, bogato zdobionymi kamienicami (ach te misterne maltańskie balkony!), liczne kościoły, pałace i bramy przenoszą nas do zamierzchłych czasów swojego powstania.





Z La Valletty kierujemy się 9 km na południowy wschód do Marsascala  - uroczej portowej wioski leżącej nad zatoką o tej samej nazwie. Jesteśmy pod wrażeniem gościnności mieszkańców. Po zachodzie słońca wychodzą ze swoich domów, by wraz z innymi spożyć kolację i oddać się lokalnym ploteczkom. Siedzimy przy długim stole na środku ulicy z widokiem na zatokę. Rozmowy przebiegają w języku maltańskim łączonym z angielskim, byśmy nie czuły się obco. Nie jesteśmy na bieżąco w rodzinno-sąsiedzkich koligacjach, ale wcale nam to nie przeszkadza. Cieszymy się chwilą i serdecznością obcych nam ludzi. Jadąc do Marsascali, po drodze, odwiedzamy położone w pobliżu siebie Tarxien Temples i Hypogeum. Megalityczne świątynie Tarxien powstały w IV - III wieku p.n.e. i są największym prehistorycznym zespołem budowli na Malcie. Dobrze zachowane ruiny trzech świątyń – Południowej, Centralnej i Wschodniej pozwalają na dokładne wyobrażenie widoku w czasach ich świetności. Badania archeologiczne wykazały, że świątynie nie powstały jednocześnie. Za najstarszą uważa się Wschodnią, a za najwcześniejszą -  Centralną. Otoczone ociosanymi gładko kamiennymi blokami komory modlitewne, ornamentowe nisze, ołtarze oraz bogato zdobione reliefy dodają miejscu swoistej tajemniczości.
Hypogeum zaś to odkryta przypadkowo w 1902 roku podziemna świątynia sprzed pięciu tysięcy lat. Przez niektórych archeologów uważana jest za najbardziej niespotykane sanktuarium w całej Europie. Położona na głębokości 12 m i zajmująca powierzchnię blisko 800 m2 gęsta siatka komór i korytarzy zwieńczona jest tajemniczą, okrągłą salą z gładko wyprofilowanymi, łukowatymi ścianami.



Po opuszczeniu gościnnej wioski rybackiej jedziemy dalej na południe, by odwiedzić świątynie Mnajdra i Hagar Qim – kolejne pozostałości po zespole megalitycznych świątyń sprzed blisko trzech tysięcy lat. Stąd już niewiele drogi pozostaje do Niebieskiej Groty, Pałacu Verdala i Dingli Cliffs.
Niebieska Grota (Blue Grotto) jest jedną z siedmiu położonych u południowych wybrzeży Malty interesujących form skalnych, wokół których krystalicznie czysta woda morska przybiera niespotykane wprost kolory. Wynajętą łódką można stąd dotrzeć do oddalonej o półgodziny, malowniczej Circle Cave. Warto!

Pałac Verdala z ogrodami Buskett to letnia rezydencja Wielkiego Mistrza Zakonu Maltańskiego – Jana Verdala z 1586 roku, która obecnie służy za sezonowy pałac prezydenta Malty. Wspaniałe tropikalne ogrody zostały zaprojektowane w XVII wieku z myślą o polowaniach, a obecnie są miłym schronieniem przed letnim palącym słońcem.

W okolicy położonych dalej Dingli Cliffs odnajdujemy spokój ducha, gdyż widoki sprzyjają refleksji i kontemplacji. Wpadające do turkusowego morza strome urwiska oraz dzika roślinność tworzą urzekający krajobraz, którego nie spotykamy już w żadnym innym miejscu na wyspie. Właśnie tutaj znajduje się najwyższy szczyt archipelagu.

Właściwie trudno opisywać Maltę, gdyż w każdym miasteczku można znaleźć urocze widoki, miłych mieszkańców i ciekawe miejsca. Poszukiwaczom śladów zamierzchłej przeszłości można polecić pobyt w dawnej stolicy wyspy (do 1571 r.) Mdinie, nazywanej dziś Miastem Ciszy. Leży ono w centralnej części wyspy na wzgórzu i sprawia wrażenie miejsca, w którym czas zatrzymał się dobre kilka wieków temu.
Całe miasto otoczone jest murami obronnymi, do których wejścia strzegą dwie zabytkowe bramy. Po ich przekroczeniu przenosimy się do innego, wolnego od pośpiechu i cywilizacji świata. Klucząc krętymi, wąskimi uliczkami, dochodzimy do XVII-wiecznej katedry św. Pawła, którą wybudowano w miejscu, gdzie niegdyś stała willa rzymskiego namiestnika Publiusza. Wnętrze katedry przytłacza wręcz swym bogactwem, a liczne freski Matnia Preti (Calabrese il Cavaliere) przedstawiają sceny z życia św. Pawła. Warto zwrócić uwagę na umieszczone w posadzce misternie zdobione, marmurowe płyty nagrobne miejscowych dostojników. 


Odwiedzając Mdinę „zahaczamy” o pobliski Rabat, który do IX wieku stanowił jej dzielnicę. Może nie odczuwa się tu niepowtarzalnego klimatu przeszłości, ale na uwagę zasługują dobrze zachowane katakumby św. Agaty i św. Pawła. Pochodzą one z IV wieku i są systemem korytarzy biegnących wokół wykutych w skale grobów, które umożliwiają zapoznanie się ze sposobem pochówku pierwszych chrześcijan.

Katakumby św. Agaty są mniejszy od św. Pawła, ale wydają się bardziej przemawiać do zwiedzających, zwłaszcza, że w niektórych komorach grobowych ciągle spoczywają szczątki zmarłych. W poprzedzającej labirynt korytarzy krypcie można zobaczyć unikalne freski z XII i XV wieku. Według tradycji to tutaj miała znaleźć schronienie święta Agata w roku 250 podczas ucieczki przed prześladowcami z Sycylii. 



Sliema i St. Julian’s – oferują zupełnie inne, nowoczesne oblicze wyspy. To tu tętni życie, rozbrzmiewa muzyka, a promenada przyciąga zarówno spacerowiczów, jak i biegaczy o każdej porze dnia. Warto tu spędzić chociaż jeden dzień, by poczuć prawdziwy wakacyjny klimat. Oba kurorty są w sezonie dość zatłoczone i gwarne, ale cóż, taki ich urok. Sliema to dawna wioska rybacka, która z czasem przeobraziła się w ekskluzywną dzielnicę mieszkalno-handlową. Dziś przyciąga nowoczesnymi apartamentowcami, butikami,  restauracjami i swoją szeroką promenadą. Zaledwie kilkanaście minut spacerem od Sliemy leży St. Julian’s – miejsce, które nigdy nie zasypia. To tu znajduje się słynna dzielnica Paceville, serce nocnego życia Malty. Kluby, bary, kasyna i restauracje przyciągają imprezowiczów z całego świata.


Moim ulubionym miejsce na Malcie, takim gdzie czas płynie wolniej, a powietrze pachnie morzem i świeżą rybą jest Marsaxlokk. Ta malownicza rybacka wioska położona na południowo-wschodnim wybrzeżu Malty to jeden z najpiękniejszych i najbardziej fotogenicznych zakątków wyspy. Mimo że staje się coraz popularniejsza wśród turystów, zachowała swój autentyczny charakter.






To, co od razu rzuca się w oczy, to dziesiątki kolorowych łodzi rybackich zwanych luzzu, kołyszących się leniwie na wodzie w porcie. Każda z nich ozdobiona jest "okiem Ozyrysa", które według tradycji ma chronić przed złymi duchami i zapewnić rybakowi bezpieczeństwo.

Port w Marsaxlokk wygląda jak pocztówka – pastelowe domy, błękitna woda i feeria barw odbijająca się w tafli morza. To idealne miejsce dla fotografów, romantyków i tych, którzy chcą zobaczyć "starą Maltę" w jej najczystszej postaci.


Marsaxlokk to prawdziwy skarb Malty – miejsce, które pozwala złapać oddech, zjeść coś pysznego i poczuć rytm codziennego, prostego życia nad morzem. Kolorowe łodzie, aromatyczny targ i spokojna zatoka zostają w pamięci na długo. To idealna jednodniowa wycieczka – zwłaszcza jeśli chcesz zobaczyć Malty nieco mniej turystycznej, a bardziej prawdziwej.