piątek, 8 września 2017

Grecja, Mamma Mia! Skopelos!

Wyjazd na grecką wyspę Skopelos rozpoczynamy o świcie z przystani Wolos. Przed nami niecałe cztery godziny rejsu. Jesteśmy podekscytowane, bo to wysepka na której kręcono "Mamma Miję" - nasz ukochany musical. Oglądałyśmy go ze dwadzieścia razy i jeszcze wczoraj przed snem, dla przypomnienia, by wiedzieć, gdzie podążać za śladami Meryl Streep.
Jedynie scenę przyjazdu trzech potencjalnych tatusiów, nakręcono na pomoście w Sciatos, a tę wyspę będziemy dziś mijać płynąc na Skopelos. Obie leżą na morzu Egejskim i wchodzą w skład archipelagu Sporadów Północnych.
A więc: - "Witaj przygodo! Ruszamy!"

Jest rześki ranek. Słońce dopiero co wstało i zaczyna oświetlać krajobraz swą czerwonawą poświatą. Miasteczko Wolos budzi się do życia, ale wokół panuje jeszcze cisza. Słychać, jak woda pluska obijając się o burty jachtów i małych statków. Wchodzimy na pokład ...

Widoki z przystani w Wolos i pierwsze minuty rejsu.


Film "Mamma Mia!" z 2008 roku, oparty na przebojach zespołu ABBA, zdobył serca widzów na całym świecie nie tylko muzyką i obsadą, ale też bajkową scenerią. Choć akcja dzieje się na fikcyjnej greckiej wyspie Kalokairi, wiele scen kręcono na prawdziwej wyspie Skopelos w archipelagu Sporad Północnych. To właśnie tam, wśród lasów sosnowych, turkusowego morza i białych kapliczek, narodziła się magia filmu.
 Jedna z najbardziej zapadających w pamięć scen – wesele Sophie – została nakręcona przy kapliczce Agios Ioannis sto Kastri, położonej na stromym wzgórzu, do którego prowadzi ponad 100 kamiennych schodów. Choć sama ceremonia była fikcyjna, miejsce stało się popularnym celem dla zakochanych i fanów filmu. W rzeczywistości kościółek jest malutki, mieści zaledwie kilka osób i nie ma w nim prądu.



Plaża Kastani zagrała w wielu scenach, m.in. w energetycznym numerze "Lay All Your Love on Me". W czasie kręcenia zbudowano tam drewniany pomost, który później rozebrano – dziś miejsce wygląda znów dziko i naturalnie. Do udziału w filmie zaproszono także mieszkańców Skopelos, którzy wystąpili w roli statystów – wielu z nich pojawia się w scenach tanecznych i śpiewanych, zwłaszcza podczas wesela. Ekipa filmowa przez kilka tygodni żyła razem z lokalną społecznością, co do dziś wspominane jest z sentymentem. Choć większość zdjęć plenerowych rzeczywiście powstała na Skopelos (oraz częściowo na sąsiedniej Skiathos), sama willa Donny – z charakterystycznym tarasem i widokiem na morze – została zbudowana jako scenografia w studiu filmowym. Jednak otaczające ją krajobrazy są prawdziwe i pochodzą właśnie z wyspy. Przed premierą filmu wyspa była raczej spokojnym zakątkiem znanym głównie Grekom. Po sukcesie produkcji liczba odwiedzających wzrosła kilkukrotnie. Wciąż jednak zachowała swój kameralny charakter – nie znajdziesz tu wielkich hoteli, ale za to mnóstwo uroku, ciszy i natury. Skopelos to miejsce, gdzie "Mamma Mia!" nie było tylko filmem – było prawdziwym świętem radości, muzyki i greckiego krajobrazu.





Więcej o Skopelos znajdziesz TUTAJ

wtorek, 15 sierpnia 2017

Migawki z Tunezji - amfiteatr El Jem, Sousse i muzeum Dar Essid


Tunezja wciąż jest popularnym miejscem wakacyjnego wypoczynku. Po stosunkowo krótkim locie można przenieść się do magicznego świata z baśni "Z tysiąca i jednej nocy".
Jeśli przybyliśmy tu na własną rękę i nie jesteśmy związani z programem biura podróży, warto zrezygnować z kilku dni na plaży, by zapuścić się w miejsca, w których czas zatrzymał się w miejscu. 

W samym sercu Tunezji, z dala od zgiełku nadmorskich kurortów, leży El Jem – miasteczko, które kryje jeden z najlepiej zachowanych amfiteatrów rzymskich na świecie. To miejsce robi wrażenie nie tylko na miłośnikach historii. Monumentalna arena wyrasta niespodziewanie spośród niskiej zabudowy i przypomina, jak potężna była niegdyś rzymska obecność na tych ziemiach. Amfiteatr w El Jem – trzeci co do wielkości na świecie po Koloseum w Rzymie i arenie w Kapui – mógł pomieścić nawet 35 tysięcy widzów. Zbudowany w III wieku n.e., zaskakuje nie tylko rozmiarem, ale i stanem zachowania. Można swobodnie zejść do podziemi, przejść przez korytarze dla gladiatorów i wspiąć się na górne trybuny, by spojrzeć na arenę z wysokości. Dla wielu turystów to najciekawszy punkt w Tunezji kontynentalnej – mniej znany, a przez to mniej zatłoczony. W przeciwieństwie do wielu zabytków, tutaj naprawdę można poczuć ducha przeszłości. 
Jeśli chodzi o dojazd do El Jem lokalną komunikacją, to jest on możliwy i relatywnie prosty, ale wymaga odrobiny cierpliwości. Najwygodniejszym wariantem to przejazd z Z Sousse lub Monastiru – oba miasta są popularnymi bazami wypadowymi nad Morzem Śródziemnym. Koleje SNCFT oferują tu regularne połączenia do El Jem. Podróż trwa ok. 1,5 godziny, a dworzec w El Jem znajduje się ok. 10 minut pieszo od amfiteatru. Jest też bezpośredni pociąg z Tunisu, który jedzie ok. czterech godzin. Jest to dobra opcja dla osób, które chcą połączyć zwiedzanie stolicy z wycieczką w głąb kraju.



Teraz kilka słów o Sousse - jednym z moich ulubionych miejsc w Tunezji. 
W samym sercu Sousse – jednego z najstarszych miast Tunezji – kryje się medina, czyli historyczne, otoczone murami stare miasto. To jedno z tych miejsc, które trzeba chłonąć powoli, spacerując bez planu i pozwalając się zgubić wśród wąskich uliczek, zapachów przypraw i dźwięków codziennego życia. Medina w Sousse to labirynt ciasnych, krętych uliczek, które wiją się między bielonymi domami z niebieskimi drzwiami i okiennicami. Każdy zakręt kryje coś nowego – sklep z pachnącym jaśminem, warsztat garncarski, stary dziedziniec albo mały placyk z kawiarnią. Nie trzeba tu przewodnika – wystarczy iść za zapachem pieczonego chleba. Spacerując, warto zwrócić uwagę na ozdobne bramy – wiele z nich to dzieła sztuki same w sobie, z kutego żelaza i malowanej ceramiki, które opowiadają historię mieszkańców i ich domów. 




W centrum mediny wznosi się Wielki Meczet – zbudowany w IX wieku, zachwyca swoją prostą, ale harmonijną architekturą. Nie jest on dostępny dla osób spoza islamu, ale nawet z zewnątrz robi wrażenie. Otacza go spokojna atmosfera, a jego masywne mury i charakterystyczne łuki kontrastują z chaotyczną energią pobliskiego souku. Tuż obok znajduje się również Ribat, czyli dawny klasztor-forteca muzułmańskich wojowników, z którego szczytu rozpościera się jeden z najpiękniejszych widoków w Sousse – na dachy mediny, błękitne morze i palmy rosnące wokół murów. Jednym z największych skarbów mediny jest lokalne rzemiosło, a szczególnie ceramika.




Kolorowe talerze, miski, kafelki i dzbany w tradycyjnych wzorach znajdziesz na każdym kroku. To nie są masowe pamiątki z fabryki – większość z nich powstaje w małych warsztatach, gdzie rzemieślnicy kultywują techniki przekazywane z pokolenia na pokolenie. Warto odwiedzić sklepiki ukryte głębiej, z dala od głównej trasy turystycznej – tam można zobaczyć prawdziwych mistrzów przy pracy. Wspinając się na wieżę Ribatu lub po prostu podążając ku wyżej położonym częściom mediny, trafisz na punkty widokowe, z których rozciąga się zapierająca dech panorama. Białe dachy starego miasta, minarety w oddali, a za nimi – nieskończone błękity Morza Śródziemnego. 


To jedno z tych miejsc, gdzie człowiek przystaje i zapomina na chwilę o całym świecie. Choć medina jest wpisana na listę UNESCO, to nie jest martwym skansenem – tu toczy się prawdziwe życie. Dzieci grają w piłkę, kobiety niosą zakupy, a mężczyźni debatują przy kawie. To właśnie ta autentyczność sprawia, że spacer po medinie w Sousse zostaje w pamięci na długo.

Jeśli odwiedzasz Tunezję – niezależnie, czy mieszkasz w kurorcie, czy podróżujesz samodzielnie – znajdź czas na wizytę w medinie. To miejsce, gdzie historia i codzienność przeplatają się w fascynującą opowieść.





W samym sercu starej medyny w Sousse, tuż obok Wielkiego Meczetu, znajduje się jedno z najbardziej urzekających muzeów, jakie można odwiedzić w Tunezji — Dar Essid, czyli Muzeum Wnętrz Arabskich. To miejsce, które przenosi nas w czasie do XIX wieku, otwierając drzwi do bogato zdobionego, tradycyjnego domu tunezyjskiej arystokracji. Dar Essid nie jest typowym muzeum pełnym gablot i tabliczek z opisami. To autentyczna rezydencja, która przez pokolenia należała do zamożnej rodziny. Dzięki staraniom lokalnych władz i pasjonatów kultury została zachowana niemal w niezmienionej formie i udostępniona zwiedzającym.

Już od progu uderza nas zapach drewna, jaśminu i starego kamienia. Przechodząc przez niewielkie, ozdobne wejście, trafiamy na wewnętrzny dziedziniec z fontanną, ceramicznymi mozaikami i klimatycznymi łukami. To serce domu, wokół którego rozlokowane są pokoje mieszkalne. Każdy pokój to osobna opowieść. Salon, sypialnia małżeńska, pokój kobiecy, kuchnia i łaźnia - zostały urządzone zgodnie z dawnymi zwyczajami. Bogato zdobione sufity, haftowane zasłony, ręcznie tkane dywany, mosiężne lampy i ceramiczne naczynia tworzą wyjątkową atmosferę, która przybliża codzienne życie dawnych mieszkańców.

Szczególną uwagę przyciągają przedmioty codziennego użytku: misternie zdobione naczynia, srebrna biżuteria, delikatne tkaniny i tradycyjne stroje. Można wręcz poczuć obecność dawnych domowników — jakby wyszli na chwilę i zaraz mieli wrócić. Na koniec warto wspiąć się na dach. Z jego tarasu rozciąga się piękny widok na dachy medyny, wieże meczetów i błękit Morza Śródziemnego. To idealne miejsce na chwilę zadumy i kontemplacji nad bogactwem tunezyjskiej kultury.