Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czym się da. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czym się da. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 listopada 2013

Pancerny pociąg z "Trzeciego Świata" i ukłon w stronę PKP



Kiedy pierwszy raz przylatujemy do Republiki Południowej Afryki, jesteśmy zieloni, jak szczypiorki na wiosnę. Po głowach nie chodzą nam jeszcze kilkumiesięczne rowerowe eskapady po Czarnym Lądzie. Przyjeżdżamy z dwoma plecaczkami, przewodnikiem Lonely Planet i głową pełną marzeń. Lądujemy w Johannesburgu, chociaż bardziej pasowałby Kapsztad. Johannesburg wybiera za nas los, gdyż akurat do tego miasta udaje nam się znaleźć tanie połączenia lotnicze. Musimy się kilkakrotnie przesiadać, co owocuje zaginięciem jednego plecaka, ale i tak cieszę się z rozpoczętej przygody. Gdybyśmy od razu polecieli do Kapsztadu, uniknęlibyśmy 27 godzin podróży w opancerzonym pociągu.
RPA to, jak wyczytaliśmy w przewodniku, jeden z najniebezpieczniejszych krajów w Afryce, a może i na świecie. Wzięliśmy do serca wszystkie rady i wydaje nam się, że nic nie jest w stanie nas zaskoczyć.  Do czasu, aż nie przybędziemy na dworzec kolejowy…
Pociąg wygląda, jak blaszana konserwa, z kratami i blaszanymi żaluzjami w oknach. Wagony składają się z maleńkich przedzialików z własną umywalką, łóżkami, stoliczkiem i metalowymi drzwiami z dwoma zamkami. Starszy czarnoskóry konduktor po sprawdzeniu biletów, wprowadza nas do naszej „celi”, po czym nakazuje zamknąć oba zamki i dla własnego dobra nie otwierać nikomu poza nim. Pytamy, czy naprawdę jest aż tak źle, ale konduktor tylko kiwa głową.
- Jest gorzej niż źle – odpowiada. – Cała wizja Mandeli gdzieś przepadła. Z każdym rokiem jest coraz gorzej. Ludzie nie mają pracy. Nudzą się, zazdroszczą. Obiecywali im wszystko, nie mają nic. Wabili ich do miast perspektywą lepszego życia, wszyscy na hura porzucili swoje wioski, ziemie i po co? Żeby żyć w domach z falistej blachy! Stłamsili ich w gettach i jak ma być dobrze? Nie ma dnia, żeby dochodziło do przemocy, rozbojów, morderstw. Giną niewinni ludzie! Za kilka randów potrafią obdzierać ze skóry, strzelać w tył głowy.
Mężczyzna wypowiada to wszystko jednym tchem, jakby raz na zawsze chciał się pozbyć, tego, o czym mówi. Jeży mi się włos na głowie. W przewodniku nie wyglądało to, aż tak obrazowo…
Zaczynam się zastanawiać nad sensownością przejazdu do Kapsztadu, a potem znowu podróżowaniu na północ. Nie ma jednak czasu na zmianę decyzji. Nie będziemy przecież wyskakiwać z ruszającego pociągu! 


Po czterech godzinach jazdy w „konserwie” mam dość. Zawsze wydawało mi się, że człowiek nie jest w stanie zanudzić się na śmierć, ale powoli zaczynam zmieniać zdanie. Przy całej tej atmosferze krat, zamków i blach, boję się wychodzić nawet do WC. Z reguły nie mam skłonności do panikowania, ale kilkugodzinne zamknięcie w blaszanej „celi” działa na wyobraźnię. Pocieszającym jest fakt, że łazienki (oddzielne dla mężczyzn i kobiet) dysponują papierem toaletowym, prysznicami z ciepłą wodą i zapachem o woni świeżej łąki, co w porównaniu z PKP, wywołuje u mnie zdumienie. Czyżby w moim kraju ktoś nazywał Afrykę TRZECIM ŚWIATEM?!
Po zachodzie słońca puka konduktor i dopytuje czy „życzymy sobie pościel?”

Po ciepłym prysznicu leżę w swojej „koi” i wsłuchuję się w miarowy stukot pociągu. Gdy zatrzymujemy się na jakiejś stacji, dolewają wody. To znaczy, że powinno jej wystarczyć przez całą podróż… A to ci heca! W pociągu relacji Gdynia – Zakopane, życiodajna ciecz kończy się zazwyczaj w okolicy Działdowa…

piątek, 8 marca 2013

Autostop

Czy mimo osiągnięcia „pewnego” wieku nie chce Wam się czasem zrobić czegoś szalonego, „odlotowego”? Uwierzcie mi, że każdy z Was może i da radę! Wystarczy tylko uwierzyć w swoje możliwości i odważyć się ten jeden jedyny raz!  Później pójdzie już z górki i wciągnie Was „na amen” ;o)
Jedną z takich pozytywnie „głupich” rzeczy może być podróż całej rodziny autostopem. Tak: AUTOSTOPEM! W dzisiejszym świecie! Autostopem! Tak. Tak. Tak.
Nie mówię, żeby ruszać zaraz na ślepo, bez grosza przy duszy, bo jeśli jest z nami dziecko, to może być stresująco. Trzeba zaplanować, dokąd chcemy pojechać, trzeba mieć zapas gotówki „w razie czego”, można nawet kupić bilety na podróż docelową, ale autostop, to taki bagaż przygód, że warto uwzględnić go chociaż na krótkich trasach, w ramach lokalnych dojazdów, do miejsc, które chcemy zwiedzić. Zobaczycie, jaką frajdą dla dzieciaków będzie samo łapanie stopa. Zakłady, kto pierwszy „coś upoluje”, typowanie marek samochodów. Gwarancja dobrej i niezapomnianej zabawy, a także murowane powodzenie całej „akcji”, bo dzieciakom w podróży mało kto odmówi. ;o)
Tylko nie wykręcajcie się „że w dzisiejszych czasach”, że „niebezpiecznie”, „nie wiadomo, co za zboczeniec za kółkiem”… Tak na to patrząc, trzeba by życie przesiedzieć w szafie! I jak powiedziała Magda Gessler: „gdyby każdego klienta uważać za potencjalnego złodzieja, trzeba by zamknąć knajpę.”
Za kilka raz nie będzie może pamiętać skąd i dokąd jechaliście, nie będziecie pamiętać dat, o ile nie prowadzicie dzienników podróży, ale do końca życia zapamiętacie sposób, w jaki tam dotarliście.









Ociupina magii i ROWER

Jako, że w obecnych czasach nasze życie jest nieodłącznie związane z pośpiechem i samochodem, w swoich planach wycieczkowych warto wykluczyć ten środek transportu, na rzecz wszelkich innych. Ma być inaczej, niepowtarzalnie i jedynie w swoim rodzaju, a w samochodzie, w którym na co dzień spędzamy całe godziny, nie znajdziemy nawet ociupiny magii. Znów będzie tak samo. Pośpiech, zmęczenie, stanie w korkach, spory, kto prowadzi, nerwy z powodu radarów, innych kierowców i całej masy zwykłych samochodowych wrażeń. Znów ta sama muzyka, ta sama stacja radiowa. Będzie się trzeba skupić na drodze, a nie na bliskich i widokach wokół. Dlatego uwierzcie mi! Mimo XXI wieku, warto pokusić się o PKS, kolej, rower, a nawet autostop. Dacie radę, a wrażanie murowane do końca życia i jeden dzień dłużej. Osobiście opowiadam się za rowerem! Sprawdza się w każdej sytuacji.










Co do tanich przelotów, to w internecie mamy tyle dobrych wyszukiwarek, że znalezienie tanich biletów (nawet na dalekie loty) nie sprawia trudności. Wystarczy trochę „pogrzebać”. Często sprawdza się szukanie bezpośrednio na stronach linii lotniczych i samodzielne dopasowywanie przesiadek. Niejednokrotnie przekonałam się, że to działa lepiej (w sensie - taniej), niż w przypadku automatycznych wyszukiwarek. Fakt, jest dużo bardziej czasochłonne, ale się opłaca. Znalezienie taniej opcji z dopasowaniem przesiadek czasem znajduje mi kilka dni, ale daje satysfakcję, że byłam lepsza od automatu.
Podróżując rodzinnie bez samochodu, przygoda zaczyna się od wyjścia z domu. Ma się czas na wspólne rozmowy, zabawy i gry. Warto zabrać karty, choćby Piotrusia. I nie zapomnijcie, że Wasze pociechy uwielbiają "wariować".