środa, 11 maja 2022

Jordania - pierwsze wrażenia


Zaczęła się moja fascynująca przygoda z Jordanią i już po kilku dniach wiem, że kocham ten kraj. Jest tak cudnie, miło i wspaniałe, że nie wiem, jak przyjdzie mi rozstać się z tym miejscem.

Przed przyjazdem tutaj, przyznaję, chwilę się zastanawiałam... Czy wypada, że kobieta, że sama, bo kraj arabski... Dziś stwierdzam, że była to najgłupiej stracona chwila.

Za mną Petra i pustynia Wadi Rum, obiad z Beduinami, Aqaba nad morzem Czerwonym i obecnie - Amman. Wszystko to na własną rękę, bez wspierania się lokalnymi wycieczkami, których cen nie udźwignęłyby me ramiona - wolę plecak. Bazuję na autobusach i ludziach, którzy chętnie zorganizują niewiaście, to czego jej potrzeba. A zawsze jest w okolicy jakiś wuj Ahmed, który jutro będzie przejazdem tu, czy tam i zapewne służy pomocą. Niewiarygodne, że w dzisiejszych czasach wciąż można spotkać takich ludzi... 

A teraz przesłanie - jeśli ktoś się zastanawia, chciałby, ale się boi, waha, marudzi... Niech natychmiast przestanie i rusza w drogę!

Jordania czeka wraz z jej wspaniałymi mieszkańcami.

A co mogę powiedzieć po odwiedzeniu Petry? Ją trzeba zobaczyć! Niezależnie od tego, co "ludzie gadają"...  Maruderzy zawsze się znajdą i zawsze będą zrzędzić :) Że turyści, że nachalni Arabowie, że dużo kilometrów, że gorąco... I co z tego? To jest PETRA!! 

I choćby na czworakach, mogę tam znów popędzić choćby zaraz.

Gorąco? Było. Wysiłek? Spory. Tętno skoczyło do 162. Na dodatek ugryzł mnie wielbłąd (i zapewne nie był szczepiony).  Nauczka pozostanie - niech ciocia Ania nie włazi więcej w stado wielbłądów, nie mizia za uchem i nie da się zwieść ich pięknym oczom. A tak na poważnie, to samochód zakopał się w piachu, zabuksował kołami i przestraszył biedne wielbłądzisko, które postanowiło przypieczętować zażyłość z ciocią i pozostawić na jej łokciu ślady swego uzębienia. 😁