czwartek, 15 maja 2025

Kopenhaga - kolorowe kamieniczki, Mała Syrenka i duch H.C. Andersena

 

Dobrym pomysłem na babski weekend z córką jest Kopenhaga. Wybrałyśmy się tu późną jesienią, bezpośrednim lotem z Gdańska. Aura przywitała nas Chłodnym wiatrem znad cieśniny Sund i słonecznym niebem. Spędziłyśmy tu dwa dni, chłonąc wszystko, co stolica Danii ma do zaoferowania – od królewskich rytuałów po legendarny browar. 

Sobotni poranek rozpoczęłyśmy od spotkania z Małą Syrenką – najsłynniejszym symbolem miasta, inspirowanym baśnią Andersena. Posąg znajduje się przy nabrzeżu Langelinie i choć nie jest imponujących rozmiarów, przyciąga tłumy turystów. Warto więc podejść do niej rano, zanim pojawią się rzesze zwiedzających. W ciszy i przy porannej mgle Mała Syrenka robi jeszcze większe wrażenie – jakby wciąż na coś czekała. Aby tu dotrzeć, wybieramy pieszą wycieczkę z dworca kolejowego. Tuż przy nim znajduje się Rådhuset - Ratusz Miejski. Uwagę zwracają też niekończące się rzędy rowerów. Idziemy ulicą Strøget będącą jednym z najdłuższych deptaków handlowych w Europie. Potem - Nyhavn  malowniczy port z kolorowymi kamienicami i licznymi restauracjami i Pałac Amalienborg  rezydencja duńskiej rodziny królewskiej. W pobliżu Małej Syrenki  znajduję się ładny kamienny Kościółek św. Albana i pięknie rzeźbiona fontanna Gefion. Cała trasa zajmuje około 45–60 minut, w zależności od tempa i liczby przystanków po drodze. Kopenhaga to miasto kontrastów w dziedzinie architektury, co łatwo daję się zauważyć podczas tego spaceru. Nowoczesne rozwiązania urbanistyczne, przeplatają się zabytkami, w których zatrzymała się historia.





Warto tak rozplanować czas, aby w południe znaleźć się przy Pałacu Amalienborg, rezydencji duńskiej rodziny królewskiej. Punktualnie o 12:00 rozpoczyna się tu uroczysta zmiana warty – wydarzenie, które ściąga turystów z całego świata. Gwardziści w granatowych mundurach i charakterystycznych niedźwiedzich czapach maszerują z pełną powagą, przy akompaniamencie orkiestry wojskowej. 


Naszym kolejnym punktem na mapie Kopenhagi był spacer po cmentarzu Assistens, miejscu spoczynku wielu znanych Duńczyków. Wybrałyśmy się tu nie tylko ze względu na piękne zabytkowe grobowce, ale przede wszystkim, by odwiedzić grób Hansa Christiana Andersena. Skromny nagrobek otoczony zielenią wydawał się zaskakująco prosty jak na kogoś, kto stworzył świat „Brzydkiego kaczątka” czy „Królowej Śniegu”. 




Nie sposób mówić o Kopenhadze i nie wspomnieć o Nyhavn – urokliwym porcie, który stał się ikoną miasta. To właśnie tutaj znajdują się słynne kolorowe kamieniczki, które niemal każdemu kojarzą się z duńską stolicą. Te wąskie, wielopiętrowe budynki w odcieniach czerwieni, błękitu, żółci i zieleni odbijają się w wodzie kanału, tworząc scenerię jak z bajki. Dawniej Nyhavn był dzielnicą marynarzy i kupców, pełną tawern i domów publicznych. Dziś to miejsce tętni życiem – pełno tu kawiarni, restauracji i turystów, którzy przysiadają na nabrzeżu z piwem w ręku albo wybierają się w rejs po kanałach. Co ciekawe, w jednej z tych kamienic (nr 20) mieszkał sam Hans Christian Andersen, który stworzył tu kilka swoich najsłynniejszych baśni. Mimo tłumu odwiedzających, Nyhavn nie traci uroku, a szczególnie pięknie wygląda o zachodzie słońca. Duch H.C. Andersena unosi się niemal wszędzie, a na każdym kroku można kupić niezliczone wydania jego baśni.




W niedzielę przyszedł czas na Visit Carlsberg – muzeum poświęconego historii jednego z najsłynniejszych piw świata. Dawna siedziba browaru to dziś interaktywna przestrzeń, w której można nie tylko poznać historię rodu Jacobsenów, ale też zobaczyć tysiące butelek z całego świata (serio, ich kolekcja jest wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa!). Dla piwoszy to punkt obowiązkowy, a nawet jeśli nie jesteście fanami złotego trunku, warto tam zajrzeć choćby dla samej architektury i klimatu.






Podsumowując, muszę stwierdzić, że Kopenhaga na weekend z dorosłą córką, to fantastyczny pomysł. To nie tylko sporo atrakcji, miły klimat, ale przede wszystkim wspólny czas, z dala od codzienności, który na zawsze pozostaje w pamięci.