Dobrym pomysłem na babski weekend z córką jest Kopenhaga. Wybrałyśmy się tu późną jesienią, bezpośrednim lotem z Gdańska. Aura przywitała nas Chłodnym wiatrem znad cieśniny Sund i słonecznym niebem. Spędziłyśmy tu dwa dni, chłonąc wszystko, co stolica Danii ma do zaoferowania – od królewskich rytuałów po legendarny browar.
Sobotni poranek rozpoczęłyśmy od spotkania z Małą Syrenką – najsłynniejszym symbolem miasta, inspirowanym baśnią Andersena. Posąg znajduje się przy nabrzeżu Langelinie i choć nie jest imponujących rozmiarów, przyciąga tłumy turystów. Warto więc podejść do niej rano, zanim pojawią się rzesze zwiedzających. W ciszy i przy porannej mgle Mała Syrenka robi jeszcze większe wrażenie – jakby wciąż na coś czekała. Aby tu dotrzeć, wybieramy pieszą wycieczkę z dworca kolejowego. Tuż przy nim znajduje się Rådhuset - Ratusz Miejski. Uwagę zwracają też niekończące się rzędy rowerów. Idziemy ulicą Strøget będącą jednym z najdłuższych deptaków handlowych w Europie. Potem - Nyhavn – malowniczy port z kolorowymi kamienicami i licznymi restauracjami i Pałac Amalienborg – rezydencja duńskiej rodziny królewskiej. W pobliżu Małej Syrenki znajduję się ładny kamienny Kościółek św. Albana i pięknie rzeźbiona fontanna Gefion. Cała trasa zajmuje około 45–60 minut, w zależności od tempa i liczby przystanków po drodze. Kopenhaga to miasto kontrastów w dziedzinie architektury, co łatwo daję się zauważyć podczas tego spaceru. Nowoczesne rozwiązania urbanistyczne, przeplatają się zabytkami, w których zatrzymała się historia.
Warto tak rozplanować czas, aby w południe znaleźć się przy Pałacu Amalienborg, rezydencji duńskiej rodziny królewskiej. Punktualnie o 12:00 rozpoczyna się tu uroczysta zmiana warty – wydarzenie, które ściąga turystów z całego świata. Gwardziści w granatowych mundurach i charakterystycznych niedźwiedzich czapach maszerują z pełną powagą, przy akompaniamencie orkiestry wojskowej.
W niedzielę przyszedł czas na Visit Carlsberg – muzeum poświęconego historii jednego z najsłynniejszych piw świata. Dawna siedziba browaru to dziś interaktywna przestrzeń, w której można nie tylko poznać historię rodu Jacobsenów, ale też zobaczyć tysiące butelek z całego świata (serio, ich kolekcja jest wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa!). Dla piwoszy to punkt obowiązkowy, a nawet jeśli nie jesteście fanami złotego trunku, warto tam zajrzeć choćby dla samej architektury i klimatu.