Przy okazji wizyty w Wenecji koniecznie TRZEBA odwiedzić
oddaloną o 7 km kolorową, maleńką wysepkę Burano liczącą zaledwie 4 tysięcy
mieszkańców.
Architektura wyspy jest tak „słodka”, kolorowa i urzekająca, że
na długo ładuje akumulatory.
Burano jest na tyle małe, że w ciągu kilku chwil można je
przejść w całości. Dużo więcej czasu zajmuje robienie zdjęć poszczególnym
domkom, urokliwym okiennicom, drzwiom i kanałom. Nie ma tu samochodów, a
transport odbywa się drogą wodną.
Na wyspie nie ma hoteli, więc większość turystów opuszcza ją
wraz z odpłynięciem ostatniego promu. Można jednak „dogadać się” z
sympatycznymi mieszkańcami i wynająć pokój.
Po zachodzie słońca turystów nie ma, sklepiki są zamknięte, ale
życie toczy się dalej. Mieszkańcy wynoszą krzesła, stoły, zasiadają przed
domami i spędzają czas ciesząc się wzajemnym towarzystwem. Jedni grają w gry,
inni na instrumentach. Słychać śpiewy i śmiechy, które odbijają się echem o
kolorowe ściany kamieniczek.
Na Burano można dopłynąć promem z Wenecji z przesiadką w Punta
Sabioni.
Warto! Zwłaszcza latem, kiedy słońce dodaje wyspie pięknego
kolorytu. Zimą połączenia mogą być czasowo zawieszane z powodu wiatrów i
powodzi.