niedziela, 8 czerwca 2025

Londyn na weekend, czyli kilka miejsc, na które warto zwrócić uwagę

 

Londyn na weekend, to dobry pomysł na wypad z córką. Nie ważne ile uda się zwiedzić, jakie muzea zaliczyć, najważniejszy jest wspólnie spędzony czas z dala od codziennych spraw.  Naszą przygodę rozpoczęłyśmy od wizyty w Natural History Museum – jednym z najbardziej fascynujących muzeów w Europie. Już sam budynek robi wrażenie: neoromańska architektura, ogromne arkady i zdobienia sprawiają, że czujesz respekt przed ogromem historii zgromadzonej w tym miejscu.

Wnętrze muzeum to już prawdziwa podróż w czasie i przestrzeni, choć zapewne największe wrażenie robi na każdym ogromna sala z rekonstrukcją szkieletu diplodoka. Każda sala kryje inną opowieść – od historii życia na Ziemi, przez minerały i kamienie szlachetne, po ekspozycję dotyczącą trzęsień ziemi i wulkanów. Podczas naszej wizyty, muzeum było darmowe. Po intensywnym zwiedzaniu odpoczęłyśmy w pobliskim Kensington Gardens, gdzie można przysiąść z herbatą, obserwując wiewiórki i spacerowiczów.


 

 


 



Londyn i pochmurne niebo, to niemal nierozerwalny duet. Choć wielu narzeka na londyńską pogodę, dla mnie właśnie taka szarość dodaje miastu charakteru – zwłaszcza, gdy spacer zaczyna się w miejscu tak symbolicznym, jak pomnik Winstona Churchilla na Parliament Square. Jest on wykonany z ciemnego brązu i przedstawia premiera z okresu II wojny światowej, w typowej pozie – zgarbionego, z laską i nieodłącznym płaszczem. Patrzy w stronę Izby Gmin, gdzie przez dekady toczył polityczne boje. Odsłonięty w 1973 roku, pomnik autorstwa Ivor’a Robertsa-Jonesa nie jest tylko hołdem dla jednego z najważniejszych brytyjskich przywódców, ale też miejscem refleksji nad historią XX wieku. Często można tu spotkać turystów, którzy przystają, by zrobić zdjęcie, i Londyńczyków, którzy mijają go w codziennym pośpiechu — jakby Churchill nadal czuwał nad losem kraju.

Kilka kroków dalej naszym oczom ukazał się Big Ben (niestety w remoncie) – a właściwie wieża Elżbiety, choć mało kto używa tej oficjalnej nazwy. Pochmurne niebo stanowi idealne tło dla jej majestatycznej sylwetki. Zegar bije z niezwykłą regularnością, przypominając o upływającym czasie. Spacerując wzdłuż Tamizy, można zajrzeć przez barierki na Westminster Bridge, skąd rozciąga się widok na London Eye. Ale to Big Ben przyciąga uwagę – strzeże tego miejsca z godnością i spokojem. Nawet w deszczu.


Wieczór w Londynie to zupełnie inna opowieść – miasto mieni się światłami, a jego zabytki zyskują zupełnie nowy wymiar. Tego dnia postanowiłyśmy nie wracać do hotelu po zmroku, tylko ruszyć na długi spacer po centrum i zobaczyć najważniejsze atrakcje w ich nocnej odsłonie. 

Tower Bridge wieczorem wygląda absolutnie spektakularnie. Podświetlone łuki i wieże sprawiają, że most przypomina scenografię z filmu. Stojąc na środku mostu i patrząc na miasto w oddali, można poczuć zarówno jego historię, jak i nowoczesną energię. Tower of London tuż obok wyglądał tajemniczo, jakby nocą wciąż strzegł królewskich klejnotów. Potem Pałac Buckingham, który po zmroku zmienia się z turystycznej atrakcji w spokojną przestrzeń z cichym parkiem oświetlonym miejskimi latarniami. Również dyskretne światła wewnątrz pałacu powodują, iż zyskuje on zupełnie inny wygląd niż za dnia.


Następnego dnia, już przy dziennym świetle, odwiedziłyśmy King’s Cross Station, a w niej słynny peron 9 i ¾ – obowiązkowy punkt dla fanów Harry’ego Pottera. W rzeczywistości to specjalnie przygotowana ściana z połową wózka bagażowego „wjeżdżającego” w mur. Można tu zrobić sobie zdjęcie w szaliku jednego z domów Hogwartu,. Tuż obok znajduje się sklep z pamiątkami, który zachwyca każdego, kto wychował się na książkach J.K. Rowling. Nie jestem fanką Harrego, ale i tak było to emocjonalne przeżycie i przypomnienie, że magia jest wszędzie, jeśli tylko się jej szuka :)