środa, 4 czerwca 2025

Łotwa - z perspektywy trzech miejscowości czyli Majori, Saulkrasti i Sigulda

 Zaledwie pół godziny pociągiem od zgiełku Rygi leży miejsce, które zachwyciło mnie swoim spokojem, stylem i nadmorskim urokiem. Majori, centralna część słynnego kurortu Jurmała, to jakby przeniesienie się w czasie – do epoki letniskowych sukien, wiktoriańskich werand i spacerów przy szumie morza. To, co najbardziej rzuca się w oczy po wyjściu z pociągu, to drewniana architektura – eleganckie, często pastelowe wille z przełomu XIX i XX wieku, które zachowały się w doskonałym stanie. Ich kunsztowne zdobienia, werandy z ażurowymi balustradami i misterne okiennice sprawiają wrażenie, jakby całe Majori było jednym wielkim muzeum pod gołym niebem. Każdy budynek opowiada swoją historię – o dawnych sanatoriach, letniskach arystokratów, o artystach i kuracjuszach, którzy od dziesięcioleci wracają tu po ciszę i słońce i odpoczynek. 





 



Serce Majori bije przy ulicy Jomas – tętniącej życiem promenadzie pełnej kawiarni, lodziarni, butików i galerii sztuki. Deptak ten przypomina troszkę swym klimatem ulicę Bohaterów Monte Cassino w Sopocie, dlatego przez Polaków, Majori bywa często nazywane Łotewskim Sopotem.






Na samym końcu promenady, niemal jak nagroda za spacer, czeka prawdziwa perełka: Cerkiew Zmartwychwstania Chrystusa. Jej złocone kopułki i białe detale sprawiają, że wygląda jak z baśni. Wnętrze cerkwi jest równie nastrojowe – zapach świec, ikony i śpiewy nadają temu miejscu szczególny, duchowy wymiar. Warto zatrzymać się choć na chwilę, by poczuć spokój i atmosferę tego miejsca.

Nie sposób pisać o Majori i nie wspomnieć o tym, co przyciąga tu turystów od ponad stu lat, czyli o plaży. Ta w Majori uchodzi za jedną z najpiękniejszych na całym łotewskim wybrzeżu. Szeroka, piaszczysta, z miękkim, jasnym piaskiem i łagodnym zejściem do morza – idealna zarówno na letnie kąpiele, jak i długie, pozasezonowe spacery. Można iść bez celu przez wiele kilometrów – aż po sąsiednie dzielnice Jurmały. Nie brakuje też wygodnych zejść, drewnianych platform i miejsc do odpoczynku.



Kolejnego dnia mojej wyprawy po Łotwie odwiedzam Saulkrasti, które po po sezonie jest niemal puste. Wiatr wieje od morza, piasek skrzypi pod stopami, a fale rozbijają się o brzeg. To idealny czas dla tych, którzy szukają kontaktu z naturą, samotności lub przestrzeni do refleksji. Jedną z największych atrakcji Saulkrasti, niezależnie od pory roku, jest Saules taka – Słoneczna Ścieżka. To drewniana trasa prowadząca przez lasy i wydmy wzdłuż brzegu morza, oferująca zapierające dech w piersiach widoki.

Po sezonie nie trzeba się przeciskać w tłumie. Można usiąść na jednej z ławek i patrzeć, jak światło zmienia kolor plaży, drzew i fal. Są szumiące sosny, zapach mokrego mchu i ślady dzikich zwierząt na piasku. Można zabrać ze sobą termos z herbatą i napawać się przysłowiowym wiatrem we włosach.

W pobliżu plaży, zwłaszcza przy ujściu rzeki Inčupe, można dostrzec niewielkie łódki rybackie, kołyszące się spokojnie na wodzie lub stojące na piasku, wyciągnięte na brzeg. Nadają one miejscu kameralny, niemal pocztówkowy klimat. Szczególną atrakcją są meandry rzeki – wijącej się wśród traw i wydm, z malowniczymi zakolami i niewielkimi mostkami. Spacer wzdłuż tych zakrętów, przez lasy i ścieżki prowadzące do punktów widokowych (jak słynna „Biała Wydma” – Balta kāpa), pozwala zanurzyć się w krajobrazach, które zachwycają swoją dzikością i harmonią z naturą.

Saulkrasti to miejsce, gdzie cisza, szum fal i malownicze pejzaże łączą się w jedno – idealne zarówno na odpoczynek, jak i na twórczą inspirację. Zaznaczam, że odwiedziłam to miejsce jesienią. W szczycie sezonu, gdy na plaże wylegają tabuny turystów, odczucia mogą być pewnie zupełnie inne. Do Saulkrasti również przyjechałam pociągiem z Rygi. Podróż trwała około godziny i kosztowała 2,50 euro.












 

Na koniec mojej wędrówki zostawiłam sobie Siguldę - malownicze miasteczko położone około 50 km na północny wschód od Rygi, w regionie Vidzeme. Usytuowane nad rzeką Gauja, na skraju Parku Narodowego Gauja, przyciąga turystów swoim wyjątkowym połączeniem historii, przyrody i kultury. Historia Siguldy sięga XIII wieku, kiedy to Krzyżacy zbudowali tu zamek, nadając mu nazwę Siegewald, co oznacza „Las Zwycięstwa”. W pobliżu ruin średniowiecznej warowni w 1881 roku wzniesiono Nowy Zamek, który obecnie pełni funkcję miejscowego ratusza. Na jego wieży znajduje się taras widokowy, z którego rozpościera się przepiękna panorama miasta. Sigulda jest idealnym miejscem dla miłośników aktywnego wypoczynku. W okolicznych lasach i dolinach znajdują się liczne szlaki piesze i rowerowe. Działa tu także jedyny na Łotwie tor bobslejowy. Można też skorzystać z kolejki linowej łączącej Siguldę z Krimuldą, która jeździ 40 metrów nad doliną rzeki Gauja i gwarantuje fantastyczne widoki na okolicę. Z Rygi do Siguldy dotarłam pociągiem (ok. 1,15 h) za 2 €.

 







Jeśli chodzi o podróże koleją na Łotwie, to nie ma powodu do narzekania. Pociągi są punktualne i tanie. Sieć trakcyjna jest dobrze rozwinięta, a rozkłady jazdy czytelne i klarowne. Dworce kolejowe są raczej zadbane i odrestaurowane.