piątek, 1 listopada 2013

Tunezja - jechać, czy nie?

Tunezja jest świetnym pomysłem na rodzinny niedrogi wypad, podczas którego zasmakujemy trochę egzotyki. Pod warunkiem, że będziemy chcieli coś zobaczyć, a nie przeleżeć urlop na plaży w Hammamecie.
Podobnie, jak w Egipcie sytuacja polityczna jest tam ostatnio bardziej lub mniej napięta, ale jeśli będziemy mieli na uwadze komunikaty ze strony internetowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych i wiadomości z tej części Afryki, na pewno znajdzie się odpowiedni „moment”, w którym będziemy mogli polecieć tam na wakacje.

Tunezja ma dla mnie szczególne miejsce w sercu, gdyż jest pierwszym ciepłym krajem, do jakiego dane nam było pojechać jeszcze w latach 90-tych ubiegłego wieku. To za jej sprawą rozkochaliśmy się na dobre w podróżach, poznawaniu obcych kultur, ludzi i krajobrazów. Dla mnie była też impulsem do nauki francuskiego i arabskiego. Za jej sprawą poznaliśmy pana Kasema, który przez kilka lat wytrwale wbijał mi do głowy ich tajniki oraz sympatycznego chłopaka z Matmaty, który marzył o zamieszkaniu w "egzotycznej" Europie.
Potem odwiedziliśmy ją jeszcze kilkakrotnie, przejechaliśmy wzdłuż i wszerz, napisaliśmy jeden z pierwszych przewodników na polskim rynku wydawniczym i wreszcie pokazaliśmy ją naszej Mai, która po powrocie do domu chciała hodować wielbłądy.

Każdemu, kto nie ma doświadczenia w podróżach, a chciałby od czegoś zacząć do końca życia i jeden dzień dłużej będę polecać Tunezję i to nawet wówczas, gdy cała rzesza plażowiczów z Hammametu powie, że nie warto.
Warto! 

Jak zawsze polecam wyjazd indywidualny z plecakiem, który pozwoli na dotarcie do większej ilości niepowtarzalnych miejsc, niż w przypadku podróży z biurem turystycznym. Tu warto jedynie poszukać tanich biletów czarterowych głównie w opcji last minute.
W przypadku połączeń liniowych, to z Warszawy do Tunisu można dolecieć tam i z powrotem np.: Alitalią z przesiadką w Rzymie za ok. 1400 zł.

Komunikacja lokalna w Tunezji jest bardzo dobrze rozwinięta.

Bardzo wygodnym i zarazem tanim środkiem podróżowania jest tunezyjska kolej – SNCFT, zapewniająca regularne połączenia w szczególności między północą i południem kraju.
Dodatkowo na trasach Sousse – Mahdia oraz Tunis – Borj Cedria kursują pociągi podmiejskie TGM. Można nimi dojechać m.in. z Tunisu do Kartaginy i Sidi Bou Said.
Po Tunisie można podróżować naziemnym metrem.

W większości dworców kolejowych wszelkie informacje dla podróżnych, jak i rozkłady jazdy przedstawione są w języku arabskim i francuskim. Niekiedy jednak (zwłaszcza w mniejszych miejscowościach) spotyka się jedynie napisy arabskie.
W informacjach kolejowych otrzymać można bezpłatny szczegółowy rozkład jazdy wszystkich pociągów SNCFT.
Podczas ramadanu, gdy odwołuje się sporą część kursów oraz w szczycie sezonu turystycznego (w lipcu i w sierpniu) pociągi są mocno przepełnione.

Autobusy zapewniają regularne połączenia zarówno w obrębie dużych miast, jak i niewielkich miejscowości.
Mimo, że w większości miejsc znajdują się dworce autobusowe, bilety kupuje się zazwyczaj u kierowcy.
Dwujęzyczne rozkłady jazdy – arabskie i francuskie spotyka się z reguły na dworcach autobusowych dużych miast. W mniejszych miejscowościach trzeba się liczyć z napisami po arabsku. Podobnie jest w przypadku tabliczek z opisem trasy na autobusach.

Jeśli do danej miejscowości nie uda nam się dojechać ani pociągiem, ani autobusem, można skorzystać z Louage – międzymiastowych, wieloosobowych taksówek odjeżdżających zazwyczaj z okolic dworców autobusowych. Wszystkie auta tego typu wyróżniają się białym kolorem i umieszczonym na bokach czerwonym lub niebieskim pasem. Przeważnie nie mają one rozkładów jazdy i wyruszają po uzbieraniu nadkompletu pasażerów. Czas oczekiwania nie jest jednak długi, bo Tunezyjczycy podróżują sporo. Musimy się tylko nastawić, iż jazda nie będzie wygodna i przyjdzie ją nam spędzić w dziwacznej pozycji gdzieś między szybą, kołem zapasowym, a dziesiątką głośnych współpasażerów. Przy takich okazjach odkrywa człowiek zdumiewający fakt, ile to może pomieścić samochód osobowy w wersji kombi. Nasz bagaż będzie podróżował na dachu, w stercie innych niewyobrażalnych ilości toreb, worów i kartonów, dlatego przed wciśnięciem się do pojazdu, warto zwrócić uwagę, czy kierowca zadał sobie trud porządnego powiązania załadunku, czy też narzucenia nań przytrzymującej siatki. W przeciwnym wypadku może się okazać, że rozstaniemy się z własnym plecakiem na najbliższym zakręcie. Podróżowanie „luażem” nie jest drogie, bo cena za przejazd rozkłada się na wszystkich pasażerów.

W celu dotarcia do najładniejszych miejsc Tunezji bez zbytniego pośpiechu i przy założeniu, że będziemy poruszać się komunikacją lokalną na wyjazd trzeba przeznaczyć minimum trzy tygodnie. Na upartego zmieścimy się i w dwóch, ale wtedy zwiedzanie będzie bardziej intensywne i bez leniuchowania w miejscach, które szczególnie nas zauroczą.

Tunezja jest krajem bezpiecznym, o ile nie znajdziemy się w centrum zamieszek i manifestacji antyrządowych. W większości miast i miasteczek znajdują się komisariaty policji i żandarmerii. Sami mieszkańcy również dbają o to, by turysta mógł czuć się bezpiecznie. Dość nachalni bywają niekiedy uliczni żebracy. Jeśli jednak ich zachowanie w stosunku do nas stanie się zbyt natarczywe, z pomocą pośpieszą nam przypadkowi przechodnie.

Na prowincji ludzie są szczególnie przyjaźni. Chętnie wdają się w pogawędki i służą każdą pomocą. Gorzej jest w centrach turystycznych, np.: w Hurghadzie, gdzie pomoc ta nie jest zazwyczaj bezinteresowna.