Tunezja jest świetnym pomysłem na rodzinny niedrogi wypad,
podczas którego zasmakujemy trochę egzotyki. Pod warunkiem, że będziemy chcieli
coś zobaczyć, a nie przeleżeć urlop na plaży w Hammamecie.
Podobnie, jak w Egipcie sytuacja polityczna jest tam ostatnio
bardziej lub mniej napięta, ale jeśli będziemy mieli na uwadze komunikaty ze
strony internetowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych i wiadomości z tej części
Afryki, na pewno znajdzie się odpowiedni „moment”, w którym będziemy mogli
polecieć tam na wakacje.
Tunezja ma dla mnie szczególne miejsce w sercu, gdyż jest
pierwszym ciepłym krajem, do jakiego dane nam było pojechać jeszcze w latach
90-tych ubiegłego wieku. To za jej sprawą rozkochaliśmy się na dobre w
podróżach, poznawaniu obcych kultur, ludzi i krajobrazów. Dla mnie była też
impulsem do nauki francuskiego i arabskiego. Za jej sprawą poznaliśmy pana
Kasema, który przez kilka lat wytrwale wbijał mi do głowy ich tajniki oraz sympatycznego
chłopaka z Matmaty, który marzył o zamieszkaniu w "egzotycznej" Europie.
Potem odwiedziliśmy ją jeszcze kilkakrotnie, przejechaliśmy
wzdłuż i wszerz, napisaliśmy jeden z pierwszych przewodników na polskim rynku
wydawniczym i wreszcie pokazaliśmy ją naszej Mai, która po powrocie do domu chciała
hodować wielbłądy.
Każdemu, kto nie ma doświadczenia w podróżach, a chciałby od
czegoś zacząć do końca życia i jeden dzień dłużej będę polecać Tunezję i to
nawet wówczas, gdy cała rzesza plażowiczów z Hammametu powie, że nie warto.
Warto!
Jak zawsze polecam wyjazd indywidualny z plecakiem, który
pozwoli na dotarcie do większej ilości niepowtarzalnych miejsc, niż w przypadku
podróży z biurem turystycznym. Tu warto jedynie poszukać tanich biletów
czarterowych głównie w opcji last minute.
W przypadku połączeń liniowych, to z Warszawy do Tunisu można
dolecieć tam i z powrotem np.: Alitalią z przesiadką w Rzymie za ok. 1400 zł.
Komunikacja lokalna w Tunezji jest bardzo dobrze rozwinięta.
Bardzo wygodnym i zarazem tanim środkiem podróżowania jest
tunezyjska kolej – SNCFT, zapewniająca regularne połączenia w szczególności
między północą i południem kraju.
Dodatkowo na trasach Sousse – Mahdia oraz Tunis – Borj Cedria kursują
pociągi podmiejskie TGM. Można nimi dojechać m.in. z Tunisu do Kartaginy i Sidi
Bou Said.
Po Tunisie można podróżować naziemnym metrem.
W większości dworców kolejowych wszelkie informacje dla
podróżnych, jak i rozkłady jazdy przedstawione są w języku arabskim i
francuskim. Niekiedy jednak (zwłaszcza w mniejszych miejscowościach) spotyka
się jedynie napisy arabskie.
W informacjach kolejowych otrzymać można bezpłatny szczegółowy
rozkład jazdy wszystkich pociągów SNCFT.
Podczas ramadanu, gdy odwołuje się sporą część kursów oraz w
szczycie sezonu turystycznego (w lipcu i w sierpniu) pociągi są mocno
przepełnione.
Autobusy zapewniają regularne połączenia zarówno w obrębie
dużych miast, jak i niewielkich miejscowości.
Mimo, że w większości miejsc znajdują się dworce autobusowe,
bilety kupuje się zazwyczaj u kierowcy.
Dwujęzyczne rozkłady jazdy – arabskie i francuskie spotyka się z
reguły na dworcach autobusowych dużych miast. W mniejszych miejscowościach
trzeba się liczyć z napisami po arabsku. Podobnie jest w przypadku tabliczek z
opisem trasy na autobusach.
Jeśli do danej miejscowości nie uda nam się dojechać ani
pociągiem, ani autobusem, można skorzystać z Louage – międzymiastowych,
wieloosobowych taksówek odjeżdżających zazwyczaj z okolic dworców autobusowych.
Wszystkie auta tego typu wyróżniają się białym kolorem i umieszczonym na bokach
czerwonym lub niebieskim pasem. Przeważnie nie mają one rozkładów jazdy i
wyruszają po uzbieraniu nadkompletu pasażerów. Czas oczekiwania nie jest jednak
długi, bo Tunezyjczycy podróżują sporo. Musimy się tylko nastawić, iż jazda nie
będzie wygodna i przyjdzie ją nam spędzić w dziwacznej pozycji gdzieś między
szybą, kołem zapasowym, a dziesiątką głośnych współpasażerów. Przy takich
okazjach odkrywa człowiek zdumiewający fakt, ile to może pomieścić samochód
osobowy w wersji kombi. Nasz bagaż będzie podróżował na dachu, w stercie innych
niewyobrażalnych ilości toreb, worów i kartonów, dlatego przed wciśnięciem się
do pojazdu, warto zwrócić uwagę, czy kierowca zadał sobie trud porządnego
powiązania załadunku, czy też narzucenia nań przytrzymującej siatki. W
przeciwnym wypadku może się okazać, że rozstaniemy się z własnym plecakiem na
najbliższym zakręcie. Podróżowanie „luażem” nie jest drogie, bo cena za
przejazd rozkłada się na wszystkich pasażerów.
W celu dotarcia do najładniejszych miejsc Tunezji bez zbytniego
pośpiechu i przy założeniu, że będziemy poruszać się komunikacją lokalną na
wyjazd trzeba przeznaczyć minimum trzy tygodnie. Na upartego zmieścimy się i w
dwóch, ale wtedy zwiedzanie będzie bardziej intensywne i bez leniuchowania w
miejscach, które szczególnie nas zauroczą.
Tunezja jest krajem bezpiecznym, o ile nie znajdziemy się w
centrum zamieszek i manifestacji antyrządowych. W większości miast i miasteczek
znajdują się komisariaty policji i żandarmerii. Sami mieszkańcy również dbają o
to, by turysta mógł czuć się bezpiecznie. Dość nachalni bywają niekiedy uliczni
żebracy. Jeśli jednak ich zachowanie w stosunku do nas stanie się zbyt
natarczywe, z pomocą pośpieszą nam przypadkowi przechodnie.
Na prowincji ludzie są szczególnie przyjaźni. Chętnie wdają się
w pogawędki i służą każdą pomocą. Gorzej jest w centrach turystycznych, np.: w
Hurghadzie, gdzie pomoc ta nie jest zazwyczaj bezinteresowna.