Przeczytałam ostatnio porady prasowe, co należy zabrać ze sobą, gdy wyjeżdżamy ze zdrowym maluchem na wczasy do Zakopanego i złapałam się za głowę. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy jest jeszcze gdzieś na świecie jakieś inne Zakopane, na zapadłym pustkowiu, w samym sercu pustyni, w drodze na biegun?
Cytuję, zatem rubrykę pt.: ZABIERZ ZE SOBĄ: preparat nawadniający z solami mineralnymi oraz probiotyki, środki na gorączkę w syropie i czopkach, preparat odkażający gardło i łagodzący ból, krem zimowy. Numer telefonu lekarza rodzinnego.
Czy mam rozumieć, że w zimowej stolicy pod Tatrami nie ma apteki, ani lekarza?!
Milczeniem pominę "poradę", by nie jechać z dzieckiem młodszym niż w szóstym miesiącu życia.
A młodsze, to przepraszam, co? Kisić do wiosny pod kloszem, bo zaszkodzi nadmiar górskiego powietrza?
To może dopiero z sześciolatkiem?!